Ostatnio na blogach pojawia się mnóstwo przepisów na frużeliny. Postanowiłam sobie, że i ja spróbuję. Korzystając z długiego weekendu popełniłam ich trzy rodzaje. Wszystkie wyszły świetne więc dziś zaprezentuję Wam frużelinę z wiśni (prócz tego przygotowałam jeszcze frużelinę z borówek i malin). Zawsze robiłam wiśnie w syropie, które później używałam do ciast i deserów. Ale taka frużelina o niebo lepiej się prezentuje i oczywiście smakuje. Tym bardziej, że wykonanie jej jest bardzo proste, a zimą słoiczek z pewnością ucieszy nasze oczy i podniebienia :)
SKŁADNIKI
1 kg wiśni;
1 szklanka cukru;
2 łyżki mąki ziemniaczanej;
1 łyżka żelatyny.
WYKONANIE
Wiśnie myjemy i drylujemy. Przekładamy do garnka, zasypujemy cukrem i krótko gotujemy (do rozpuszczenia cukru). Mąkę ziemniaczaną rozpuszczamy w odrobinie wody, dodajemy do wiśni i mieszamy. Dosypujemy suchą żelatynę i czekamy, aż się rozpuści - ciągle mieszając. Gorącą frużelinę przekładamy do wyparzonych słoików. Pasteryzujemy około 10 minut.
Mmm, uwielbiam, zwłaszcza do gofrów;)
OdpowiedzUsuńMasz rację, w zimie jak znalazł. A lubimy desery, więc bezie czym je dopieszczać. :)
OdpowiedzUsuńa może ja też taką zrobię :)
OdpowiedzUsuńWspaniała, jadłbym łyżkami ^^
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się jak się ją robi :) Może i ja coś zapakuję do słoika ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie wiedziałam, że tak fachowo nazywa się wiśniowa masa, którą kiedyś wymyśliłam sobie i robię z mrożonych wiśni - wykorzystuję ją najczęściej do ciast. Kwaskowy smak pysznie wzbogaca każdy deser. Mniam. :)
OdpowiedzUsuń