Zapraszam Was na krótką przygodę tete a tete z półwytrawnym
hiszpańskim winem musującym Burnarj. Pierwszym impulsem, dla którego sięgnęłam
po nie był fakt, że nie jest zrobione z winogron a z... andaluzyjskich
pomarańczy. Przyznam się, że pierwszy raz miałam okazję zakosztować takiego
wina. Pierwszy i zapewniam, że na pewno nie ostatni. Dlaczego, śpieszę z
informacjami.
Po otworzeniu butelki od razu daje się wyczuć miły zapach
świeżej, mocno aromatycznej pomarańczy.
Przy nalewaniu do kieliszka tworzy się pianka, która po chwili opada,
odkrywając piękny widok przyjemnie falujących bąbelków. Burnarj wytwarzane jest
tradycyjną, pracochłonną i kosztowną metodą. Jego wtórna fermentacja odbywa się
bezpośrednio w butelce. To właśnie wtedy wytwarza się dwutlenek węgla, dzięki któremu powstają przyjemne
dla podniebienia bąbelki. Zapach świeżej pomarańczy był, jak się później
okazało, tylko przyjemnym zaproszeniem. Pełne „ugoszczenie” nastąpiło przy
degustacji. Smak wina to dalsze odkrywanie pomarańczowych doznań. Daje się
wyczuć fantastycznie dobrany bukiet. Lekko kwaskowy, doskonały dla tego typu
wina, połączony z owocową słodyczą pomarańczy.
Wina Burnarj występuje w trzech rodzajach:
- Brut Nature to wytrawne wino musujące z pomarańczy bez
zawartości cukru;
- Brut - wytrawne wino musujące z pomarańczy;
- Semiseco, pod tą nazwą kryje się półwytrawne wino musujące
z pomarańczy.
Ja swoje wino postanowiłam podać z dodatkiem schłodzonych owoców. Był to lekki, orzeźwiający deser zaserwowany w
upalny dzień. Prawdziwa rozkosz dla ducha i ciała. Wino Burnarj można serwować
w taki sposób, ale jest też świetnym dodatkiem do ryb, owoców morza, drobiu czy
serów. Ponieważ wino Burnarj będzie niedługo dostępne w Polsce, musicie i Wy
koniecznie spróbować. Gorąco polecam!
czytałam opinie o nim już 2 i wszystkie pochlebne były, chętnie bym spróbowała:)
OdpowiedzUsuńAniu, tak pięknie opisałaś to wino, że czytając odniosłam wrażenie, jakbym je właśnie piła. Z pewnością wypóbuję :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Krysiu za miły komentarz. Koniecznie spróbuj tego wina, bo warto:)
Usuńmuszę wypróbować :))
OdpowiedzUsuńświetnie wygląda:) cudowny opis wina, aż mam ochotę spróbować tego deseru:)
OdpowiedzUsuńnapisz proszę gdzie je kupić
OdpowiedzUsuńWiadomo będzie dopiero za 2-3 tygodnie. Trzeba czekać na info:)
UsuńOj tak, takie "napoje" to ja rozumiem...;)
OdpowiedzUsuńHej! Nominuję Twojego bloga do Liebster Blog Award.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam http://kuchnianaobcasach.blogspot.com/
Wszelkie napoje tego typu na razie nie sa dla mnie, ale jak wyzdrowieję, chętnie zainteresuję się Twoją propozycją :) Po przeczytaniu, jestem pewna, że to "smakowity kąsek"
OdpowiedzUsuńTymczasem ja wróciłam ze szpitala i chwalę się swoją pierwszą tartą :) Zapraszam dariawkuchni.blogspot.com
Musiało być bardzo smakowite:)
OdpowiedzUsuńpiłam Brut Nature - że wyśmienite, to mało powiedziane!
OdpowiedzUsuńMasz za to imponujące doświadczenie, jeśli chodzi o inne potrawy, czego nie można powiedzieć o mnie :) Zawsze musi być ten pierwszy raz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ciekawe i kuszące :)) Muszę wypróbować :))
OdpowiedzUsuńOj kusisz tym napojem...
OdpowiedzUsuńRecenzja tak kusząca, że warto spróbować:)
OdpowiedzUsuńBrzmi smacznie:)
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco!
OdpowiedzUsuń